Kontakt z nami

Aktualności

Wciąż zastanawiasz się, czy powinieneś przeczytać powieść „Lords of Salem”?

Opublikowany

on

Lordowie Salem

Po obejrzeniu Lordów Salem prawdopodobnie pięć lub sześć razy, podarowałem książce wir po otrzymaniu kopii od żony w prezencie. Chciałem go podnieść i przeczytać od jakiegoś czasu, ale teraz był przede mną, więc odłożyłem na bok kolejną książkę, którą czytałem, i wskoczyłem do środka.

Jeśli zastanawiałeś się, czy powinieneś go przeczytać, krótka odpowiedź brzmi: tak. Jeśli jesteś fanem filmu, zdecydowanie powinieneś go sprawdzić, aby docenić historię w formie pisemnej i zapoznać się ze wszystkimi wprowadzonymi zmianami.

Oto nieco dłuższa odpowiedź.

Jeśli kochasz film Roba Zombie, przeczytanie książki jest proste. Jeśli po prostu podobał Ci się film, nadal powinieneś go przeczytać. Jest w tym wystarczająco dużo różnic, aby zapewnić zupełnie inne wrażenia, które mogą ci się spodobać bardziej. Jeśli nie podobał ci się film, myślę, że to naprawdę zależy od tego, dlaczego ci się nie podobał. Jeśli nie podobała ci się podstawowa fabuła, nie przejmuj się. Jeśli podobał Ci się pomysł, ale z jakiegoś powodu nie podobał Ci się sposób, w jaki został wykonany, powinieneś go przeczytać, ponieważ jest to inne doświadczenie niż film i czasami idzie w dramatycznie różnych kierunkach.

Ok, teraz przejdę do długiej odpowiedzi.

Zacznę od przedstawienia moich ogólnych odczuć na temat Roba Zombie jako filmowca, abyś wiedział, skąd pochodzi moja perspektywa. Jestem fanem. Uwielbiam House of 1,000 Corpses i pięć razy bardziej kocham The Devil's Rejects. Nie jestem największym fanem Halloween, ale myślę, że ma kilka naprawdę solidnych elementów i wciąż od czasu do czasu do niego wracam. Jeszcze mniej zależało mi na H2, ale nadal podobało mi się to bardziej niż H20 i Resurrection. Podobnie jak wielu fanów Zombie, byłem bardzo rozczarowany erą Halloween i nie byłem pewien, czego się spodziewać po Lordach. Potem obejrzałem go i na nowo zakochałem się w Zombie, reżyserze. Dla mnie Lords of Salem było dokładnie tym, co Zombie musiał zrobić i dokładnie tym, czego ogólnie potrzebował horror w tamtym czasie. Kiedy pierwszy raz go zobaczyłem, nie mogłem się powstrzymać od poczucia, że ​​to film, który powinien był zrobić po The Devil's Rejects. Jestem pewien, że inni wyrażali podobne odczucia.

Więc wystarczy powiedzieć, że jestem fanem The Lords of Salem. Podoba mi się założenie i podoba mi się ogólna atmosfera i efekty wizualne. Uwielbiam też ścieżkę dźwiękową.

A teraz przejdźmy do książki. SPOILERY PRZED.

panowie

Tak jak nie byłem pewien, czego się spodziewać po Zombie wchodzącym do filmu, nie byłem również pewien, czego się spodziewać po książce, ponieważ wykonanie tego samego rodzaju marzeń byłoby prawie trudne, jeśli nie niemożliwe. klimat pokazany w filmie bez luksusu mediów wizualnych (nie mówiąc o braku ścieżki dźwiękowej). Nie byłem też pewien, czego się spodziewać po Zombie jako powieściopisarzu, chociaż napisał to wspólnie z BK Evensonem (którego również nigdy wcześniej nie czytałem). Nadal nie jestem do końca pewien, ile z tego zostało napisane przez samego Zombie, ale ostatecznie nie sądzę, żeby miało to aż tak duże znaczenie.

Zaczynając, nie trzeba długo zdawać sobie sprawy, że powieść znacznie różni się od tego, co widzimy w filmie. Pierwsze rozdziały poświęcone są czarownicom i procesom czarownic z przeszłości. Otrzymujemy bardzo graficzny obraz ofiary niemowląt i właściwie spotykamy szatana dość wcześnie, zanim doświadczymy schwytania i torturowania samych czarownic.

Gdy nadejdzie dzień dzisiejszy, wszystko zaczyna się podobnie jak w filmie, z tym wyjątkiem, że dowiadujemy się, że pies Heidi ma na imię Steve, a nie Troy. Zombie wyjaśnił powód zmiany komentarza na DVD. Zasadniczo pies, którego używali, naprawdę nazywał się Troy i po prostu łatwiej było pracować z psem, który reaguje na jego prawdziwe imię.

Znaczna część fabuły pozostaje taktowana w całej powieści, ale jest wiele scen, których w ogóle nie było w filmie, a kilka innych było całkiem innych.

W filmie nie ma sceny, w której obecne wiedźmy zbierają się w kościele i knują zemstę. W innej scenie Heidi spotyka dziwne „zakonnice” z kościoła.

Istnieją dwie różne sceny z udziałem kobiet w Salem (potomków kluczowych graczy w procesach o czarownice), które słyszą piosenkę Lordów w radiu i brutalnie mordują innych ważnych dla siebie. Są to bardzo opisowe i dość obszerne sceny w książce, które dają zupełnie inne spojrzenie na wpływ muzyki na kobiety z miasta w porównaniu z krótkimi ujęciami, które widzimy w filmie. W grę wchodzi nawet samookaleczenie i nekrofilia.

Scena, w której black metalowy zespół Leviathan the Fleeing Serpent udziela wywiadu w stacji radiowej to o wiele więcej (w książce jest dwóch członków zespołu zamiast jednego). W tej scenie jest trochę humoru. Czytamy na przykład o jednym z członków zespołu, który siedział w holu i czytał magazyn Highlights, czekając na wywiad. Zespół wydaje się też pełzać w książce bardziej niż w filmie, który odgrywa rolę w tonie książki.

Jest kilka scen z szefem stacji radiowej, których nie ma w filmie. Jest też trochę humoru, który towarzyszy roli. Na przykład on i Whitey kłócą się o to, jak złożyć album Roda Stewarta.

Jest jeszcze kilka rzeczy związanych z recepcjonistką w rozgłośni radiowej, na przykład rozmawiająca przez telefon z opiekunką o True Blood (co uważa za „raczej nie” pokaz wampirów, a bardziej dotyczy mężczyzn zdejmujących koszule). To wtedy nie wiadomo skąd na biurku pojawia się pudełko z albumami Lordów. W rzeczywistości widzi, jak pojawia się znikąd na nagraniu z kamery bezpieczeństwa.

Dowiadujemy się więcej o tym, dlaczego Heidi mieszka w mieszkaniu, w którym mieszka. Na początku jasne jest, że właściciel Heidi jest dziwny i ma wiele wspólnego z tym, dlaczego Heidi jest tam, gdzie jest. Dowiadujemy się też dużo więcej o związkach Heidi z Whiteyem i Hermanem.

Mamy też więcej scen z Matthiasem, a jego postać jest nieco inna niż w filmie. Szczerze mówiąc, w książce okazuje się bardziej pretensjonalnym kutasem (przynajmniej na początku), podczas gdy w filmie jest całkiem sympatyczny przez cały czas.

Podobnie jak w filmie, jest kilka naprawdę popieprzonych sekwencji snów, ale w większości są one inne w książce, często bardziej popieprzone i znacznie bardziej krwawe.

Naprawdę nie chcę wchodzić w zbyt wiele szczegółów na temat całego szalonego gówna, które dzieje się w snach Heidi, ponieważ to (wraz ze scenami morderstwa) jest prawdopodobnie tym, co sprawia, że ​​książka jest warta przeczytania bardziej niż cokolwiek innego, dla tych, którzy są dobrze zaznajomieni kinematografia. Nie sądzę, żebym naprawdę mógł to wszystko zrobić, podsumowując i tak.

Książka oferuje również wiele możliwości rozwoju postaci, których nie ma w filmie, oraz kilka dodatkowych historii, które można dodać do wiedzy o czarownicach. Kończy się też trochę inaczej (i znowu gwałtowniej).

Podsumowując, Lords of Salem jest łatwe do czytania i zabawne dla zagorzałych fanów horrorów i zasługuje na miejsce na twojej półce z książkami.

Trudno powiedzieć, jak czułbym się z filmem, gdybym najpierw przeczytał książkę. Było tak wiele zmian. Mogłem być rozczarowany, że niektóre rzeczy zostały pominięte, ale będąc już tak zaznajomionym z filmem wchodzącym do środka i doceniając go, przeczytanie książki sprawiło, że tym bardziej doceniłem Władców Salem jako całość. Podobnie jak w przypadku innych filmów, które są również książkami, dobrze jest mieć powrót do obu formatów.

Nie to, żebym uważał Lords of Salem na równi z The Shining (w obu mediach), ale uwielbiam tę historię w obu formach - powieści Stephena Kinga i filmie Stanleya Kubricka. Obie są ogólnie dobrze odbierane jako oddzielne podmioty i to jest w porządku. Tak jak nie miałbym żadnych zastrzeżeń co do ponownego odwiedzenia, nie będę też miał żadnych zastrzeżeń do odwiedzania żadnej z wersji Lordów.

Cały projekt sprawił, że chciałem tylko więcej horroru od Roba Zombie w jakimkolwiek medium, które wybierze.

Recenzja „Wojny domowej”: czy warto obejrzeć?

Kliknij, aby dodać komentarz

Musisz być zalogowany, aby dodać komentarz Zaloguj

Dodaj komentarz

Kino

Seria filmów „Martwe zło” doczeka się DWÓCH nowych części

Opublikowany

on

Ponowne uruchomienie klasycznego horroru Sama Raimiego wiązało się z ryzykiem dla Fede Alvareza The Dead Zły w 2013 roku, ale to ryzyko się opłaciło, podobnie jak jego duchowa kontynuacja Zło Martwe Powstanie w 2023 roku. Teraz Deadline donosi, że serial doczeka się nie jednego, ale drugiej świeże wpisy.

Wiedzieliśmy już o Sebastiena Vanička nadchodzący film, który zagłębia się w uniwersum Deadite i powinien być odpowiednią kontynuacją najnowszego filmu, ale nie zgadzamy się z tym Franciszka Galluppiego i Zdjęcia z domu duchów realizują jednorazowy projekt osadzony w uniwersum Raimiego, oparty na: pomysł, że Galluppi zwrócił się do samego Raimiego. Koncepcja ta jest trzymana w tajemnicy.

Zło Martwe Powstanie

„Francis Galluppi to gawędziarz, który wie, kiedy trzymać nas w napięciu, a kiedy uderzyć nas wybuchową przemocą” – Raimi powiedział Deadline. „To reżyser, który w swoim debiucie fabularnym wykazuje niezwykłą kontrolę”.

Ta funkcja nosi tytuł Ostatni przystanek w hrabstwie Yuma który ukaże się w kinach w Stanach Zjednoczonych 4 maja. Fabuła opowiada o podróżującym sprzedawcy, który „utknął na wiejskim przystanku w Arizonie” i „zostaje wrzucony w straszliwą sytuację zakładnika po przybyciu dwóch rabusiów na banki, którzy nie wahają się przed użyciem okrucieństwa -lub zimną, twardą stalą - aby chronić ich skrwawioną fortunę.

Galluppi to wielokrotnie nagradzany reżyser filmów krótkometrażowych science fiction i horroru, którego uznane dzieła obejmują m.in Wysokie Piekło Pustynne i Projekt Bliźnięta. Możesz zobaczyć pełną edycję Wysokie Piekło Pustynne i zwiastun Gemini poniżej:

Wysokie Piekło Pustynne
Projekt Bliźnięta

Recenzja „Wojny domowej”: czy warto obejrzeć?

Kontynuuj czytanie

Kino

Wydarzenie „Invisible Man 2” jest „bliżej niż kiedykolwiek”.

Opublikowany

on

Elisabeth Moss w bardzo przemyślanym stwierdzeniu powiedział w wywiadzie dla Szczęśliwy Smutny Zmieszany mimo że wystąpiły pewne problemy logistyczne Niewidzialny człowiek 2 na horyzoncie widać nadzieję.

Gospodarz podcastu Josha Horowitza zapytał o dalsze działania i czy mech i reżyser Leigh Whannell byli o krok bliżej znalezienia rozwiązania umożliwiającego jego wykonanie. „Jesteśmy bliżej rozwiązania problemu niż kiedykolwiek wcześniej” – powiedział Moss z szerokim uśmiechem. Jej reakcję możecie zobaczyć na stronie 35:52 zaznacz na poniższym filmie.

Szczęśliwy Smutny Zmieszany

Whannell przebywa obecnie w Nowej Zelandii, kręcąc dla wytwórni Universal kolejny film o potworach. człowiek-wilk, co może być iskrą rozpalającą niespokojną koncepcję Dark Universe Universalu, która nie nabrała rozpędu od czasu nieudanej próby wskrzeszenia Toma Cruise'a Mumia.

Ponadto w wideo podcastu Moss twierdzi, że tak nie człowiek-wilk film, więc wszelkie spekulacje, że jest to projekt typu crossover, pozostają w powietrzu.

Tymczasem Universal Studios jest w trakcie budowy całorocznego domu duchów Las Vegas który zaprezentuje niektóre z ich klasycznych filmowych potworów. W zależności od frekwencji może to być impuls, którego potrzebuje studio, aby ponownie zainteresować widzów adresami IP ich stworzeń i nakręcić więcej filmów na ich podstawie.

Otwarcie projektu w Las Vegas ma nastąpić w 2025 r., co zbiegnie się z otwarciem nowego, właściwego parku tematycznego w Orlando o nazwie Epicki wszechświat.

Recenzja „Wojny domowej”: czy warto obejrzeć?

Kontynuuj czytanie

Aktualności

Seria thrillerów „Uznani za niewinnych” Jake’a Gyllenhaala ma wcześniejszą datę premiery

Opublikowany

on

Jake Gyllenhaal uważany jest za niewinnego

Limitowana seria Jake’a Gyllenhaala Domniemany niewinny spada w AppleTV+ 12 czerwca zamiast 14 czerwca, jak pierwotnie planowano. Gwiazda, której Zajazd reboot ma zebrał mieszane recenzje na Amazon Prime, po raz pierwszy od czasu swojego pojawienia się na małym ekranie Zabójstwo: Życie na ulicy w 1994 roku.

Jake Gyllenhaal w „Uznanym za niewinnego”

Domniemany niewinny jest produkowany przez David E. Kelley, Zły robot JJ Abramsa, Warner Bros Jest to adaptacja filmu Scotta Turowa z 1990 roku, w którym Harrison Ford gra prawnika pełniącego podwójną funkcję śledczego poszukującego mordercy swojego kolegi.

Tego typu seksowne thrillery były popularne w latach 90. i zwykle zawierały zwroty akcji. Oto zwiastun oryginału:

Zgodnie z Ostateczny termin, Domniemany niewinny nie odbiega daleko od materiału źródłowego: „…the Domniemany niewinny serial będzie eksplorować obsesje, seks, politykę oraz siłę i granice miłości, gdy oskarżony walczy o utrzymanie rodziny i małżeństwa”.

Następnym krokiem dla Gyllenhaala jest Guy Ritchie film akcji pt W Szarości premiera zaplanowana na styczeń 2025.

Domniemany niewinny to ośmioodcinkowy, limitowany serial, który będzie emitowany w AppleTV+ od 12 czerwca.

Recenzja „Wojny domowej”: czy warto obejrzeć?

Kontynuuj czytanie